poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 1.



Rozdział 1.

Teraźniejszość.



Obudziło mnie mokry dotyk na moim policzku, otworzyłam oczy i pierwsze co zauważyłam to pysk mojej suczki Kiry. Jej oczy świeciły radością i zadowoleniem. Pogłaskałam jej kudłatą brodę, a ona w odpowiedzi znowu polizała mój policzek. Zaśmiałam się i sięgnęłam po komórkę, była 7:20. Cholera, spóźnię się! Zepchnęłam Kirę na drugą stronę łóżka i zerwałam się z niego. Niestety zaraz na nie wróciłam, bo poczułam aż za dobrze mi znane zawroty głowy. Nagle pojawiła się przed moimi oczami moja ciotka Iga. Jak zwykle w moich wizjach była przywiązana do krzesła, wzywała mnie, żeby pokazać mi najważniejsze momenty dotyczące czarnych czarowników. Zazwyczaj to ona mi przekazywała informacje, a ja jak tylko odzyskiwałam przytomność szłam do mamy i jej wszystko opowiadałam. Wizje spowodowane przez Igę pojawiały się od jakiegoś czasu, ale nadal nie udało się nam jej odnaleźć. Babcia za każdym razem powtarzała mi, że mam przekazać Idze, że ją znajdziemy i, że nie damy jej skrzywdzić. Niestety zawsze gdy pojawiałam się w wizjach zapominałam o tym. Teraz zresztą tez tak było.
Stałam przed Igą i liczyłam jej liczne zadrapania. Mama mi opowiedziała kiedyś jak Iga uratowała skrzynię z krwią Izabel najstarszej białej czarownicy w naszym gatunku. Jej krew dawała nam ogromną przewagę nad czarnoksiężnikami z, którymi toczymy walkę od wieków. Iga już przez dwadzieścia trzy lata jest uwięziona, a jednak nadal ma nadzieję, że ją uratujemy. Zwykle podczas wizji Iga mnie widziała, ale teraz miała opuszczoną głowę. Szepnęłam do niej w obawie, że mnie nie usłyszy, ale ona nadal na mnie nie spojrzała. Przestraszyłam się. A co jeśli ona nie żyje? Nagle znowu przed moimi oczami pojawił się zamartwiony pysk Kiry. Pogładziłam ją po głowie na znak, że wszystko dobrze. Wstałam i poszłam do łazienki, spojrzałam w taflę lustra i mnie zamurowało. Moje oczy zwykle jadeitowe teraz świeciły rubinem.
- Co to do cholery jest?! – Oczywiście pytanie było skierowane w powietrze. Coś ze mną było zdecydowanie nie tak. Tylko co?
Wybiegłam z łazienki i ruszyłam na dół do kuchni. Przy stole w jadalni siedziała mama i czytała książkę kucharską. Podniosła znad małego tomiku wzrok i przywitała mnie tym samym uśmiechem co zawsze. Zazdrościłam jej tego, że zawsze była taka spokojna. Ja nawet jak tego bardzo chciałam nie udawało mi się być aż tak spokojną. Usiadłam naprzeciwko jej i oderwałam ją od książki. Spojrzała na mnie zmartwiona i czekała na wyjaśnienia.
- Mamo… Moje oczy. – Spojrzała i oniemiała. Wiedziałam co widzi i wiedziałam, że zaraz zadzwoni do babci. Oczywiście tak zrobiła. Słyszałam zmartwiony głos mamy i schrypnięty babci. Kiedy skończyła rozmowę, podeszłam do mnie i ujęła moją twarz w dłonie.
- Aga, co się stało z twoimi oczami? – spytała, a ja się zaśmiałam.
- Też bym to chciała wiedzieć – odparłam i ujrzałam jej zdziwione, piękne oczy. – Obudziłam się i znowu gdy podniosłam się z łóżka napadła mnie wizja. Znów zobaczyłam Igę, ale dzisiaj ona mnie nie słyszała i nie widziała. Nie wiem, dlaczego, ale gdy chciałam ją dotknąć wróciłam do pokoju. Poszłam do łazienki i tam zobaczyłam moje oczy – mówiłam tak szybko, że aż dziwne, że mama cokolwiek zrozumiała. – Nie mam pojęcia co się stało. Nigdy jeszcze moje oczy się nie zmieniały. – Kontynuowałam, a mama pogładziła mój policzek.
- Cii, już dobrze. Chyba wiem co ci jest, ale dla upewnienia poczekamy na babcię – spojrzała na mnie i zobaczyła łzy w moich oczach. – Spokojnie, skarbie. Babci będziesz musiała też wszystko opowiedzieć.
Oczywiście babcia nie przybyła sama. U jej boku zawsze jest pomocnik Adam, nie lubiłam go zbytnio, ale nie chciałam robić babci przykrości, więc go tolerowałam. Babcia tak samo jak mama ujęła moją twarz i przyjrzała się dokładnie moim oczom. Kiedy poprosiła, żebym jej wszystko opowiedziała postanowiłam, że się nie popłacze. Babcia wysłuchała wszystkiego w milczącym skupieniu, Adam jak zwykle zrobił to samo. Kiedy skończyłam moją historię babcia spojrzała na Adama i spytała się go co to może być.
- Moim zdaniem panienka Agnieszka staje się czarownicą w stu procentach – zaczął po czym zauważył niezbyt zadowolony wzrok babci. – Oczywiście to tylko początek. Czeka ją jeszcze długa droga, której nie pokona sama. – Zakończył, a babcia poklepała go po ramieniu.
- Bardzo dobrze, Adamie – rzekła i spojrzała na mnie. – Agnieszko, kochanie moje – ujęła moją dłoń, która leżała na stole. – Będziesz musiała opuścić swoją szkołę. Przenosimy cię do naszej akademii dla białych czarowników i czarownic. – Usłyszałam pisk radości mamy i wiedziałam, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać. Wiedziałam jak jest w akademii, bo byłam tam nieraz w dzieciństwie. Szkoła ta istniała od dwóch wieków, miała ona w zamiarze kształtować dorastających magików. Każdy czarownik i każda czarownica tam trafiali i tak było. Wysyłano tam swoje dzieci kiedy zaczęły się zmiany w ich dotychczasowym życiu. Każdy ród miał inną inicjację. Byłam ucieszona, że tam jadę, ale fakt, że muszę opuścić moją klasę był przybijający. Lecz wiedziałam, że to jest moje przeznaczenie i nie dyskutowałam, i nie dałam po sobie poznać, że się nie cieszę.
   Po godzinnym streszczeniu jakie każda młoda czarownica usłyszała od starszych z rodu, babcia wyruszyła do akademii, mama do pracy, a ja postanowiłam obejrzeć jakiś film. Przygotowałam sobie popcorn i ułożyłam się wygodnie na kanapie lecz kiedy tylko włączyłam telewizor usłyszałam krzyk na dworze.  Podniosłam się z kanapy, wzięłam z kuchni patelnię jako broń i wyruszyłam na zwiady. Wychodząc na taras uderzył we mnie lodowaty, styczniowy wiatr co było zupełnym absurdem skoro mieliśmy połowę kwietnia. Ruszyłam w stronę mojego starego domku na drzewie, obeszłam go w kółko i ujrzałam ogromną, ciemną sylwetkę. Podeszłam ją od tyłu najciszej jak umiałam i podniosłam patelnię. Niestety jak się okazało za cicho się skradałam, bo intruz się odwrócił i uśmiechnął drwiąco.
- Już chcesz mnie zabijać? – spytał nadal się uśmiechając. – Daj mi się chociaż przedstawić. Jestem Dylan, a ty pewnie Agnieszka. – Powiedział i wyjął z moich dłoni patelnie.
 

4 komentarze: