Rozdział 38
Isaac. Isaac, którego cztery lata
temu wygnaliśmy z akademii za nadużywanie swoich mocy. Zabijał niewinne
zwierzęta, a następnie je wskrzeszał. Nie dość, że było to z pewnością
niemoralne, to czyny te sprawiały mu przyjemność. Uznaliśmy to za coś nie do
wybaczenia i wysłaliśmy go na wygnanie. A on teraz tu stoi. Stoi w pokoju mojej
ukochanej, jak gdyby nigdy nic. Na jego twarzy widniał ten sam uśmieszek co
zwykle, a oczy wlepione miał w Agnieszkę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wkurzał
mnie niemiłosiernie.
- Isaac. Na korytarz. Już.
Nie czekałem długo aż intruz się
ruszy. Gdy tylko wyszedł przez drzwi, stanął na korytarzu uświadomiłem sobie,
że nie za bardzo wiem po co go tam wypędziłem. No cóż. Będę musiał
improwizować. Kiedy stanąłem przed nim i ujrzałem te lodowate oczy wszystkie
wspomnienie do jego osoby wróciły. Wróciło to, jakim dobrym, a zarazem
zakłamanym przyjacielem był. Pomagał mi poderwać dziewczyny, a później na boku
je bajerował i obściskiwał się z nimi po kątach. Taki był. Zakłamany szczur,
którego bawi ludzkie cierpienie.
- Ładna, ta twoja Aga. – zaczął z
obleśnym uśmiechem, a mnie krew zalała. Jak śmiał tak o niej mówić?! Nie myśląc
zbyt długo zamachnąłem się na niego. Moja pięść z impentem dotknęła jego twarzy.
Odchylił się i przytrzymał dłonią nos, ale po chwili zaczął rechotać. Co do
cholery?! – Daniel… Nic się nie zmieniłeś! Cały czas zaborczy i poważny.
- Nic o mnie nie wiesz! – krzyknąłem.
Nie wiedziałem, dlaczego byłem taki niemiły. Dlaczego miałem ochotę
poćwiartować go, podeptać jego zwłoki i zatańczyć na jego grobie. Ale
wiedziałem jedno – nie pozwolę mu praktykować swego jakże chorego hobby na
osobach, które są dla mnie ważne. – Co ty tu, do cholery robisz?
- Ratuję twoją Agnieszkę ze szponów
śmierci – odparł i wyszczerzył się. – A tak naprawdę przyjechałem na wezwanie
pani Kazimiery. Zdziwiony, no nie? – spytał, gdy ujrzał me zszokowane
spojrzenie. Nie zdążyłem zareagować, bo Aga jak oparzona wyskoczyła z pokoju,
przyjrzała się nam, przewróciła oczami i pokazała mi wiadomość na telefonie,
która głosiła, że czym prędzej mamy stawić się w spalonej bibliotece na rozkaz
Izabel. Nie zwlekając ani minuty ruszyliśmy, a Isaac podążył za nami. Słyszałem
myśli Agnieszki, która nie za bardzo rozumiała kim jest ten niebieskooki
chłopak i dlaczego rozkwasiłem mu nos.
Po dwudziestu pięciu minutach szybkiego
marszu znaleźliśmy się w umówionym miejscu. Byli tu już praktycznie wszyscy:
Olek, Zuza, Dylan, Izabel, Maja, Katarina, August, Szczepan, Janek, Amanda,
Gustaw, Patrycja, Iga, ojciec i matka Agnieszki i jej babka. Był tu także
nierozpoznawalny dla mnie człowiek. Wysoki mężczyzna o płonących, zielonych
oczach, czarnych, jak smoła włosach i nienagannej posturze. Gdy tylko zwrócił
się w moją stronę od razu go rozpoznałem. Był to człowiek, który odgrywał w
moim życiu ważną rolę. Był niczym ojciec, który nie pragnie cię zabić. Zawsze
był gdy życie zaczynało dawać w kość. Wiedziałem, że nie było to dla niego proste
wrócić tutaj do nas. Ale jest. I wiem, że już na zawsze będzie. A tym
człowiekiem jest mój dziadek.
***
Nie rozumiałam jednego: mianowicie,
dlaczego w moim nowym pokoju niewiadomo skąd pojawił się typ imieniem Isaac i z
jakiego powodu został pobity przez mojego chłopaka. Naprawdę nie wiedziałam,
czym tak ten z pozoru niewinny chłopak, tak zdenerwował Daniela. Ale nieważne.
Teraz ważne jest to, że żyję. To że wyjaśniłam sobie wszystko z Danielem. I to
że nie jestem już ranna. Stałam teraz wśród najbliższych dla mnie osób (i
Isaaca) i zaczynałam rozumieć, jakim skarbem są przyjaciele. Gdzieś kiedyś
przeczytałam, że rodzina to nie więzy krwi, ale osoby, które nas wspierają.
Więc tak oto stoję wśród mojej rodziny. Mojej prawdziwej rodziny.
- Agnieszka! – usłyszałam krzyk mojej
przyjaciółki Zuzy. Spojrzałam na nią pytająco, a ona kiwnęła głową na moją
babcię i mężczyznę z włosami tak czarnymi, że śmiem podejrzewać że ukradł je
krukowi. – Twoja babka mówiła o tym, że czas najwyższy postawić sprawę jasno.
Musisz zadecydować, jako przyszła najpotężniejsza, co mamy dalej robić. Adam
zaczyna się mścić za śmierć swojego ojca. Jako że Sebastian umarł, jego syn
zyskał całą moc. Ty nie masz jej tak wiele, jakbyś chciała. Aby dorównać
Adamowi musiałabyś uśmiercić Izabel. Wiemy, że tego nie zrobisz i cieszymy się
z tego, lecz potrzebujemy planu. Planu tak dobrego, że jak najmniej z nas umrze.
Musimy zabić Adama. Lecz przepowiednia głosi, że ktoś bardzo ważny dla ciebie
umrze. Umrze śmiercią tak okropną, że zostanie zapomniany.
Cdn.