- Dobrze Maju – odpowiedziała rudowłosa z wielkim, szczerym uśmiechem.
– To jest Maja – zwróciła się do mnie i do bliźniaków. – Ma trzynaście lat i uczęszcza
do naszej akademii – mówiła, a dziewczynka nadal się szczerzyła. – Jest najmłodszą
uczennicą.
Dziewczynka miała długie, kręcone blond włosy, duże
niebieskie oczy (cóż za pospolite połączenie) i była bardzo niska jak na swój
wiek. Nadal się uśmiechając spojrzała dziwnie na Dylana.
- Twoja blondyna – zaczęła, a wszyscy oprócz niego parsknęli śmiechem.
– Kazała ci powiedzieć, że masz przyjść do jej pokoju. – Dylan spojrzał na nią
podejrzliwie. – Teraz!
Chłopak najwyraźniej wziął słowa małej do siebie, bo ruszył
do drzwi. Przystanął przed nimi na chwilę i spojrzał na Zuzę. Ona tego nie
zauważyła, bo była zagłębiona w rozmowie z Mają, ale nie uniknął mi fakt, że w
oczach Dylana widać było tęsknotę. Chyba zauważył, że się mu przyglądam, bo
wzruszył ramionami i opuścił pokuj. Chciałam wiedzieć, czy on nadal ją kocha.
Korciło mnie aby wyjść za nim, ale kiedy tylko o tym pomyślałam Daniel położył
mi rękę na ramieniu i spojrzał na mnie wyczekująco. Spojrzałam na dziewczyny,
one także wyglądały tak jakby czekały na odpowiedź. Cholera! Zawsze zdarzało mi
się mieć takie wpadki, ale wraz z przyjazdem do akademii stały się one porządkiem
dziennym.
Zuza się zaśmiała, a Maja przekrzywiła
głowę jak pies, któremu się mówi: ,,Spacerek! Idziemy na spacerek?” choć tak na
prawdę z nim nie wyjdziemy. W jej wykonaniu ten gest był komiczny. Daniel
postanowił zakończyć ciszę, która atakowała nas ze wszystkich stron. Odsunął
się kilka kroków do tyłu i zaczął mówić nadal się uśmiechając (jak ja kocham
ten uśmiech!!!).
- Mówiliśmy o tym, że twoja mama chce znaleźć naszyjnik –
powiedział, a ja westchnęłam i otworzyłam buzię, żeby mu powiedzieć, że to
niemożliwe. – Nawet nie mów, że to nie jest wykonalne – rzekł, a ja ponownie
się przekonałam, że najwyraźniej ma moc czytania w myślach. – Twoja babcia nic
o tym nie będzie wiedziała. Maja ma dokładne instrukcje od twojej mamy jak to
zrobimy i kiedy – odparł i spojrzał na Maję. – Mów! Ale powoli, bo wątpię, że
Aga zrozumie.
Kiedy to powiedział spojrzałam na
niego wzrokiem miejącym na celu przyprawieniem go o skruchę. Niestety tylko się
zaśmiał i powiedział nie wydając żadnego dźwięku: ,,Też cię kocham!”, tym
załagodził mój chory zapał i ja także posłałam mu nieme: ,,Kocham cię.”. Maja przyjrzała
się nam dokładnie i podniosła głowę aby przewrócić oczami do Zuzy. Rudowłosa
też wykonała ten ruch dający do zrozumienia, że też jej się nie podoba. Chrząknęła,
a ja miałam ochotę walnąć się w czoło. Daniel przybrał oficjalny wyraz twarzy,
ale nie wyglądało to tak jakby chciał. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że
stara się powstrzymać kichanie. Maja westchnęła teatralnie i wtedy zwróciła
moją uwagę na swoją małą, kudłatą osóbkę. Na jej twarzy widniał uśmiech, który
mówił: ,,HAHA, wiem wszystko i musicie mnie słuchać.”.
- Agnieszko – zaczęła, a ja klapnęłam sobie na podłogę aby
móc być z nią na równi. – Twoja mama przekazała mi dokładne instrukcje, które
miałam ci przekazać – spojrzała na mnie uważnie i przewróciła oczami (hm, czy
to choroba wrodzona, a może to przeze mnie?). – Proszę skup się! Więc tak:
będzie nam do tego potrzebne miejsce gdzie nikt nie zajrzy – powiedziawszy to
spojrzała pytająco na Daniela, kiwnął głową. – Okej, to mamy z głowy. Co do
załogi to już wiem kto będzie potrzebny: na bank Agnieszka, Zuzia, ty – spojrzała
na Daniela. – twój brat, Gus i Adam – wypowiedziała to imię z niejaką pogardą.
Jest! Już ją lubię! – Gus już wie, że będzie nam pomagać. – Kiedy spojrzałam na
nią pytająco ona się zaśmiała. – Poinformowałam go, kiedy tu szłam, jego zadaniem
jest znalezienie zaklęć, które nam pomogą. On musi to zrobić, bo jest
najstarszy z nas wszystkich. – Zakończyła i rozejrzała się po naszych twarzach,
zatrzymała się na mojej.
Okej, wszystko rozumiem Daniel, pomyślałam
mając nadzieję, że naprawdę czyta w myślach. Spojrzałam na niego, kiwał powoli
głową. Zrozumiał! Jejku, mam chłopaka, który czyta w myślach!!! Maja znowu spojrzała
po nas i (nie wierzę!!!) uderzyła się otwartą dłonią w czoło! Daniel wyglądał
na równie zaskoczonego, jak i rozbawionego pomyślałam, że też tak muszę
wyglądać, tylko Zuza zdawała się rozumieć całą sytuację.
- Dobra Majka – powiedziała rudowłosa. – Mów dalej, Aga
rozumie.
Dziewczynka wbiła we mnie podejrzliwe spojrzenie. Nagle w
mojej głowie rozbrzmiał dobrze znany mi głos: ,,Aga ona ci nie wierzy. Weź się nie uśmiechaj tak głupkowato!”. O,
mój Boże! Daniel potrafi do mnie mówić nie mówiąc!!! Maja znów przechyliła
głowę w bok, a ja momentalnie się wyprostowałam i pokiwałam głową na znak, że
rozumiem.
- Spoko – zaczęła nadal patrząc na mnie podejrzliwie. – Skoro
Agnieszka już wszystko rozumie to przechodzimy do dalszych działań. Ty
Agnieszka idziesz powiedzieć Adamowi, a Daniel swojemu bratu. Do dzieła! Jutro
podejmujemy działania!
Maja kiwnęła głową na Zuzę i obie
opuściły pokój. Zostałam sama z Danielem. Spojrzałam na niego. On jednak na
mnie nie patrzył tylko spoglądał gdzieś poza okno. Daniel… Pójdziesz ze mną do Adama? zechciałam porozumiewać się telepatycznie,
bo dzięki temu naszej rozmowy nikt nie mógł usłyszeć i nabierała intymny wyraz.
Aga… Wiesz, że dla ciebie wszystko, ale
muszę iść do Dylana. Daniel przesłał mi myśl, która niezbyt mnie zadowoliła.
Przecież mógł pójść do niego później! Przecież to jego brat! I znowu ten głos: Wiesz przecież, że to tak nie działa. Muszę
mu to powiedzieć t e r a z!
- Dobra! – powiedziałam, ale na głos. – Idź sobie do niego t
e r a z! – krzyczałam i doskonale o tym wiedziałam. Wstałam schwyciłam bluzę i
ruszyłam ku drzwiom. Zanim wyszłam usłyszałam głośne westchnięcie Daniela. Lecz
nie zwracałam na to uwagi i praktycznie wyskoczyłam z pokoju.
***
Szłam przez korytarz jak burza
gradowa wszyscy którzy mnie mijali usuwali się z drogi. Byłam zła! Nie, nie
zła. Wściekła! Jak on mógł mnie wystawić do wiatru! Przecież wiedział, że
wyjątkowo nie trawię Adama i że (nie ukrywam) się go boję. Wiedział to lecz
jednak postanowił mnie wystawić na front, bo ważniejszy był jego brat bliźniak.
Nagle na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę
i ujrzałam Adama. Patrzył na mnie zdziwiony, ale też wyglądał tak jakby się
mnie tu spodziewał. Jego oczy jak zwykle wyrażały tą samą pustkę. Brrr!, teraz
już wiecie, dlaczego się go boję. Ale fakt faktem, że muszę mu to powiedzieć i
wolę zrobić to teraz. No dobra! Dam radę!
- O, cześć – zaczęłam radosnym głosem, jakbym wcale się go
nie bała. – Właśnie do ciebie szłam. Słuchaj jest sprawa, ale musielibyśmy
przenieść się do pomieszczenia gdzie nikt nie będzie nas słyszał…
Nie dokończyłam, bo chwycił mnie w pasie i pociągnął za sobą
do drzwi po lewej. Pchnął je barkiem i wepchnął mnie do ciemnego pomieszczenia,
wszedł zaraz za mną i oboje znaleźliśmy się w pokoju, w którym czuć było środki
dezynfekujące, było w nim kompletnie ciemno. Jego ręka nadal spoczywała na moim
prawym biodrze i obejmowała dolny, tył pleców. Cholera! Muszę jak najszybciej
uwolnić się z tej plątaniny.
- Adam – ponownie to ja zaczęłam rozmowę nie on. – Jesteś nam
potrzebny. Moja mama kazała mi ciebie powiadomić…
- Nie fatyguj się Agnieszko – przerwał mi cichym szeptem. Co
do cholery?! – Wiem co i jak, bo twoja matka sama mi powiedziała. Przed chwilą
odnosiłem jej walizki do samochodu.
Nie rozumiałam. To w
takim razie, dlaczego mnie tu wciągnął?!
- Och, to oczywiste – powiedział znienacka. Co?! On też czyta
mi w myślach?! – Tak, ale nie przejmuj się. Właśnie, dlatego twoja mama wzięła
mnie i Daniela do tej ,,załogi” –
kiedy to wypowiedział jego ręka mocniej zacisnęła się na wokół mojej talii. –
Zawsze chciałem cię spróbować… - szepnął i mnie pocałował.
On. Mnie. Pocałował. Przez chwilę
zupełnie nie wiedziałam co zrobić, ale kiedy zaczął zniżać dłoń ugryzłam go w
wargę. Przeklął i cofnął się. Strzepnęłam jego rękę ze swojego ciała, wyminęłam
go i wyszłam z pomieszczenia. Wpadłam prosto na… Daniela.