Rozdział 8.
Przyjaciół się nie wybiera, ktoś
kiedyś powiedział. Lecz ja jestem innego zdania. To rodziny się nie wybiera, z
nimi wychodzi się tylko dobrze na zdjęciach. A przyjaciele? Wybór przyjaciół
zależy tylko od nas. To do nas należy decydujący głos. To my jesteśmy
przywódcami w tej grze. Lecz, kiedy źle wybierzesz przyjaciół, żałujesz.
Czasami, kiedy na prawdę potrzebujemy przyjaciela to go nie ma. Nie przychodzi
na nasze zawołanie. Nie reaguje na nasze łzy.
I widzę Zuzę. Ze zdziwieniem w
oczach, patrzy jak Daniel nade mną się pochyla. Nie potrafiłam wyczytać z jej
twarzy, czy ją to zraniło, czy po prostu zdziwiło. Nie musiałam odpychać
Daniela, bo sam się odsunął z wyrazem rozbawienia na twarzy. Spojrzał na Zuzę. Podążyłam
za jego wzrokiem i zauważyłam szeroki uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki i
rozbawienie w oczach. Najzwyczajniej w świecie weszła do wnętrza pokoju i
zamknęła za sobą drzwi, tak samo jak Daniel wcześniej, przystawiła je krzesłem,
po czym podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Zabolało mnie to, ale nie
chciałam jej psuć humoru, więc tylko spróbowałam odwzajemnić uścisk.
Momentalnie przez większy wysiłek jęknęłam z bólu, a Daniel zaraz był przy
mnie. Zuza spojrzała na niego i na mnie z zazdrością, po czym westchnęła i sięgnęła
po coś w białej buteleczce. Wysypała z niej dwie różowo – białe tabletki i
podała mi je wraz z szklanką wody. Podniosłam rękę, ale ból, który przeciągnął
się przez całą moją rękę, przeszedł do klatki piersiowej zmusił mnie do
opuszczenia jej na różową pościel. Westchnęłam z zażenowania. Nie cierpiałam,
kiedy kompletnie nie mogłam zrobić wszystkiego sama. Zuza kiwnęła na Daniela, a
on wsunął delikatnie dłoń pod moją głowę i ją odchylił do przodu. Dziewczyna
nakazała mi otworzyć usta i wsypała do nich dwie tabletki, po czym przystawiła
brzeg szklanki do dolnej wargi. Odchyliła naczynie i po chwili zimny płyn popłynął
do mojego żołądka, wraz z nim tabletki. Spojrzałam na Daniela pytająco.
- Są przeciwbólowe – rzekł i uśmiechnął się rozbrajająco. –
Dzięki nim nie będziesz cierpieć przy każdym ruchu – wytłumaczył, po czym
spojrzał podejrzliwie na Zuzę. – Chociaż nie jestem pewien, czy ona nie dała ci
o jedną za dużo.
Zuza zrobiła taką minę jakby co najmniej oskarżono ją o
zjedzenie kota.
- Przepraszam bardzo, ale chyba wiem ile pani Kazia kazała mi
jej podać – powiedziała urażona, ale zaraz o tym zapomniała i zaczęła opowiadać
podniecona. – Pewnie zastanawia was fakt, dlaczego wam przerwałam w jakże
ciekawym momencie?
Spytała, a ja się zarumieniłam. Wiem jak to musiało wyglądać.
Jestem tu dopiero od trzech dni, a już obściskuję się z facetami z tej szkoły.
Ale co ja poradzę, że Daniel jest niezwykły i że najwyraźniej go kocham? Zuza
chrząknęła. Rozejrzałam się i zauważyłam rozbawienie na twarzach moich
towarzyszy. Ups.
- Co mówiliście? – spytałam robiąc jedną z min niewinnego
kotka.
- Narzekałam na was – powiedziała rudowłosa przewracając oczami.
– A tak naprawdę to mówiłam, że podsłuchałam twoją babcię…
- Co zrobiłaś?! – huknęłam, a ona tylko wzruszyła ramionami.
- Spokojnie… Właśnie szłam się jej spytać, czy mam coś zrobić
– zaczęła tłumaczyć ściszonym głosem. – Miała akurat zebranie z wszystkimi
nauczycielami i usłyszałam twoje imię, więc podeszłam do drzwi i zaczęłam
słuchać. Twoja babcia tłumaczyła podniesionym głosem, że nie mogą pozwolić ci
znaleźć jakiegoś naszyjnika z głową wilka – mówiła i spojrzała na mnie
pytająco. – Co to za naszyjnik? No, ale mniejsza z tym. Była tam też twoja mama
i mówiła, że jakiś Eryk kazał ci go znaleźć. – Kiedy wypowiedziała to imię krew
w moich żyłach zamarzła, serce stanęło, a w głowie zaszumiało jak po dwóch
butelkach wina. – Co jest? Kim jest ten cały Eryk? – spytała dziewczyna
najwyraźniej zauważając moją minę.
- Eryk – zaczęłam łamiącym się głosem. – Eryk to mój ojciec.
Eryk Zalewski.
Zuza wybałuszyła oczy, a Daniel ścisnął mocniej moją dłoń.
- Och. Nie wiedziałam – powiedziała ze smutkiem, ale zaraz się
wyprostowała. – Czekaj… Przecież twój ojciec nie żyje, prawda? – spytała, a ja
pokiwałam głową. – To jakim cudem mógł ci powiedzieć, że masz znaleźć ten
naszyjnik?
- Kiedy zemdlałam miałam wizję. Na początku widziałam ciebie –
spojrzałam na nią uważnie. – Wiem, że chodziłaś z Dylanem. Widziałam jak bardzo
cię zranił – kontynuowałam, a w oczach rudej pojawiły się łzy. – I na prawdę
postaram się aby i on za to ucierpiał. Ale wracając do wizji. Widziałam, także trzy
wilki i napis: ,,Und, Vorsicht!”*, a później pojawił się mój tato –
mówiłam, a wraz z słowami poleciały łzy po moich policzkach. – Wyglądał tak
jakby żył i chciał mnie skłonić do odnalezienia go.
Daniel podniósł moją dłoń do
swoich ust i lekko ją musnął ustami. Zuza przewróciła oczami i prychnęła aby
zwrócić na siebie uwagę. Chłopak uśmiechnął się krzywo, a w moim brzuchu do
lotu ruszyły motyle. Rudowłosa kichnęła i poklepała w moje udo.
- No to mów, że wreszcie – zaczęła
i znowu kichnęła. – Co to za naszyjnik? I dlaczego twój tato kazał ci go
znaleźć?
- Naszyjnik – powiedziałam i nagle
poczułam okropny ból w płucach, spróbowałam wziąć oddech, ale uniemożliwił mi
to ból. – Daniel – słowa nie przypominały słów, raczej charczenie. – Daniel…
Nie mogę oddychać!
Kiedy
tylko wycharczałam te słowa do pokoju wkroczyła mama, babcia i Adam. Lecz jak
zobaczyły moją minę i jak podrywam się do góry próbując złapać oddech, zamarły.
Mama momentalnie znalazła się przy mnie, a babcia naradzała się z Danielem i
Adamem. Chwilę później przywołała do siebie Zuzę skinieniem głowy. Dziewczyna
poderwała się z miejsca i podbiegła do nich. Nagle przed moimi oczami pojawił
się obraz naszyjnika z srebrzystą głową wilka. Obraz zniknął, a w zamian niego usłyszałam
głos, który mówił: ,,Manhattan. Na Manhattanie jest naszyjnik. Pospiesz się!” i
już nie czułam bólu. Zauważyłam mamę, której łzy płynęły po policzkach. Zuzę,
która patrzała na mnie przerażona, Daniela zdenerwowanego i patrzącego nerwowo
na moją babcię. Babcia, kiedy tylko zauważyła, że już oddycham spokojnie, westchnęła
i poklepała Daniela po ramieniu. Odwrócił głowę i jak tylko zauważył mnie
leżącą spokojnie uśmiechnął się. Nie wiedziałam, czy to jest uśmiech, który
mówi : ,,A ona tylko udawała.”, czy też: ,,Wspaniale! Bałem się, że umrzesz.” Podszedł
do mojego łóżka i usiadł na jego boku. Pochylił się do mnie i pogłaskał mój
policzek. Na ten gest wszyscy oprócz Zuzy wybałuszyli oczy. Zuzia przewróciła
oczami.
- Co nigdy nie widzieliście miłości
od pierwszego wejrzenia? – spytała, a Daniel znów się uśmiechnął krzywo. –
Zakochali się. I nie zmienicie tego! Wszyscy, kiedyś albo byli zakochani lub
są, a może dopiero się zakochają – powiedziała, a babcia prychnęła śmiechem. –
Więc zostawmy ich – rzekła i wszyscy zaczęli protestować. – Aga opowiem nam
wszystko, ale później.
Mama
podjęła spełnienie tej prośby, bo wszystkich wygoniła i zostałam sama z
Danielem. Dzięki tabletką przeciwbólowym mogłam się swobodnie ruszać, więc usiadłam
na łóżku. Daniel odgarnął nakrycie, które leżało na mnie i położył dłonie na
moich biodrach. Uniósł mnie i posadził sobie na kolanach. Odgarnął moje włosy z
czoła i uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten uśmiech i dotknęłam opuszkami palców
jego policzków. On objął mnie w pasie i pogładził po plecach.
- Czy to normalne? – spytał nadal
gładząc mnie po plecach. – Raczej nie powinniśmy się zakochiwać. Nie znamy się.
Pogładziłam go kciukiem po
policzku. Bredził.
- Daniel – zaczęłam, a on uśmiechnął
się krzywo, kiedy usłyszał jak wypowiadam jego imię. – Nie obchodzi mnie co pomyślą
sobie inni. Chyba… cię kocham.
Powiedziałam te dwa słowa, które
działają jak przysięga. Jeszcze nikt ich ode mnie nie usłyszał. Oczywiście w
takim znaczeniu jak te, które wypowiedziałam do Daniela. Chłopak przyciągnął
mnie do siebie i pocałował w usta. Nie delikatnie jak za pierwszym razem. Lecz
mocno i namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek i przybliżyłam się do niego. Chwycił
mnie mocniej w pasie i pociągnął głębiej na łóżko. Moje dłonie powędrowały do
rąbka jego bluzki. Ugryzł mnie w wargę i oderwał się na chwilę ode mnie. Ściągnął
swoją bluzkę i ujrzałam jego nagi tors. Był umięśniony, widać było jeszcze
pozostałości po letniej opaleniźnie. Patrzył na moją bluzkę. Postanowiłam się
zrewanżować i ściągnęłam ją szybkim ruchem. Daniel zapatrzył się w moje oczy.
Widziałam w nich prośbę. Skinęłam głową, a on pocałował mnie delikatnie
zniżając się. Całował mnie w dół szczęki, aż doszedł do obojczyka, kiedy zbliżał
się do piersi nagle zamarł. Spojrzałam na niego pytająco, a w jego spojrzeniu
kryło się pożądanie. Kiedy chciałam go pocałować on uśmiechnął się i pokręcił
głową.
- Nie – powiedział i przeciągnął
dłońmi w dół moich pleców, aż do bioder. – Kocham cię Agnieszka.
*z niemieckiego ,, Strzeż się!”
*z niemieckiego ,, Strzeż się!”
Awrrr....
OdpowiedzUsuńxD
Sie rozkrencasz mała xD :*