czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 38, cz. 1



Rozdział 38


Isaac. Isaac, którego cztery lata temu wygnaliśmy z akademii za nadużywanie swoich mocy. Zabijał niewinne zwierzęta, a następnie je wskrzeszał. Nie dość, że było to z pewnością niemoralne, to czyny te sprawiały mu przyjemność. Uznaliśmy to za coś nie do wybaczenia i wysłaliśmy go na wygnanie. A on teraz tu stoi. Stoi w pokoju mojej ukochanej, jak gdyby nigdy nic. Na jego twarzy widniał ten sam uśmieszek co zwykle, a oczy wlepione miał w Agnieszkę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wkurzał mnie niemiłosiernie.
- Isaac. Na korytarz. Już.
Nie czekałem długo aż intruz się ruszy. Gdy tylko wyszedł przez drzwi, stanął na korytarzu uświadomiłem sobie, że nie za bardzo wiem po co go tam wypędziłem. No cóż. Będę musiał improwizować. Kiedy stanąłem przed nim i ujrzałem te lodowate oczy wszystkie wspomnienie do jego osoby wróciły. Wróciło to, jakim dobrym, a zarazem zakłamanym przyjacielem był. Pomagał mi poderwać dziewczyny, a później na boku je bajerował i obściskiwał się z nimi po kątach. Taki był. Zakłamany szczur, którego bawi ludzkie cierpienie.
- Ładna, ta twoja Aga. – zaczął z obleśnym uśmiechem, a mnie krew zalała. Jak śmiał tak o niej mówić?! Nie myśląc zbyt długo zamachnąłem się na niego. Moja pięść z impentem dotknęła jego twarzy. Odchylił się i przytrzymał dłonią nos, ale po chwili zaczął rechotać. Co do cholery?! – Daniel… Nic się nie zmieniłeś! Cały czas zaborczy i poważny.
- Nic o mnie nie wiesz! – krzyknąłem. Nie wiedziałem, dlaczego byłem taki niemiły. Dlaczego miałem ochotę poćwiartować go, podeptać jego zwłoki i zatańczyć na jego grobie. Ale wiedziałem jedno – nie pozwolę mu praktykować swego jakże chorego hobby na osobach, które są dla mnie ważne. – Co ty tu, do cholery robisz?
- Ratuję twoją Agnieszkę ze szponów śmierci – odparł i wyszczerzył się. – A tak naprawdę przyjechałem na wezwanie pani Kazimiery. Zdziwiony, no nie? – spytał, gdy ujrzał me zszokowane spojrzenie. Nie zdążyłem zareagować, bo Aga jak oparzona wyskoczyła z pokoju, przyjrzała się nam, przewróciła oczami i pokazała mi wiadomość na telefonie, która głosiła, że czym prędzej mamy stawić się w spalonej bibliotece na rozkaz Izabel. Nie zwlekając ani minuty ruszyliśmy, a Isaac podążył za nami. Słyszałem myśli Agnieszki, która nie za bardzo rozumiała kim jest ten niebieskooki chłopak i dlaczego rozkwasiłem mu nos.
Po dwudziestu pięciu minutach szybkiego marszu znaleźliśmy się w umówionym miejscu. Byli tu już praktycznie wszyscy: Olek, Zuza, Dylan, Izabel, Maja, Katarina, August, Szczepan, Janek, Amanda, Gustaw, Patrycja, Iga, ojciec i matka Agnieszki i jej babka. Był tu także nierozpoznawalny dla mnie człowiek. Wysoki mężczyzna o płonących, zielonych oczach, czarnych, jak smoła włosach i nienagannej posturze. Gdy tylko zwrócił się w moją stronę od razu go rozpoznałem. Był to człowiek, który odgrywał w moim życiu ważną rolę. Był niczym ojciec, który nie pragnie cię zabić. Zawsze był gdy życie zaczynało dawać w kość. Wiedziałem, że nie było to dla niego proste wrócić tutaj do nas. Ale jest. I wiem, że już na zawsze będzie. A tym człowiekiem jest mój dziadek.

***

Nie rozumiałam jednego: mianowicie, dlaczego w moim nowym pokoju niewiadomo skąd pojawił się typ imieniem Isaac i z jakiego powodu został pobity przez mojego chłopaka. Naprawdę nie wiedziałam, czym tak ten z pozoru niewinny chłopak, tak zdenerwował Daniela. Ale nieważne. Teraz ważne jest to, że żyję. To że wyjaśniłam sobie wszystko z Danielem. I to że nie jestem już ranna. Stałam teraz wśród najbliższych dla mnie osób (i Isaaca) i zaczynałam rozumieć, jakim skarbem są przyjaciele. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że rodzina to nie więzy krwi, ale osoby, które nas wspierają. Więc tak oto stoję wśród mojej rodziny. Mojej prawdziwej rodziny.
- Agnieszka! – usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki Zuzy. Spojrzałam na nią pytająco, a ona kiwnęła głową na moją babcię i mężczyznę z włosami tak czarnymi, że śmiem podejrzewać że ukradł je krukowi. – Twoja babka mówiła o tym, że czas najwyższy postawić sprawę jasno. Musisz zadecydować, jako przyszła najpotężniejsza, co mamy dalej robić. Adam zaczyna się mścić za śmierć swojego ojca. Jako że Sebastian umarł, jego syn zyskał całą moc. Ty nie masz jej tak wiele, jakbyś chciała. Aby dorównać Adamowi musiałabyś uśmiercić Izabel. Wiemy, że tego nie zrobisz i cieszymy się z tego, lecz potrzebujemy planu. Planu tak dobrego, że jak najmniej z nas umrze. Musimy zabić Adama. Lecz przepowiednia głosi, że ktoś bardzo ważny dla ciebie umrze. Umrze śmiercią tak okropną, że zostanie zapomniany.

Cdn.

2 komentarze: