piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 14



Rozdział 14.

Nic nie będzie takie jak dawniej… To koniec i ty o tym powinnaś wiedzieć. Nic nie będzie takie jak dawniej… To koniec i ty o tym powinnaś wiedzieć. Nic nie będzie takie jak dawniej… To koniec i ty o tym powinnaś wiedzieć. Nic nie będzie takie jak dawniej… To koniec i ty o tym powinnaś wiedzieć. Te słowa to przekleństwo! Dość!
Poderwałam się z łóżka, na którym leżałam i moje czoło niechcący rozkwasiło nos Daniela. Usłyszałam okropny syk i mój chłopak odchylił głowę do tyłu klnąc jak szewc. Spojrzałam na niego. Zakrywał ręką nos, ale widać było, że okropnie krwawi. Nagle w pokoju rozległ się śmiech. Spojrzałam na prawo i ujrzałam Zuzę, Maję i Alicję. Rudowłosa i najmłodsza się śmiały, a Alicja krzywo na nie patrzyła. Dziewczyny zauważając, że patrzę na nie bardziej się roześmiały. Co w tym śmiesznego? Przecież Daniel krwawi. Nie zdałam sobie sprawy, ale wypowiedziałam te słowa na głos.
- To w tym śmiesznego – zaczęłam Zuzia nadal chichocząc. – Że on – wskazała na Daniela. – zamierzał cię pocałować, a ty mu nos rozwaliłaś.
Maja wciągnęła gwałtownie powietrze i zarechotała.
- Wiesz to nie jest w porządku – wykrztusiła mała. – On chciał cię tylko obudzić, a ty go oszpeciłaś.
Rudowłosa ponownie się roześmiała, a ja przewróciłam oczami. Mój wzrok powędrował ku Ali, która była już przy Danielu i przyglądała się jego twarzy. Widziałam jak ona na niego patrzyła. I od razu zapragnęłam, żeby pojawiły się tutaj małe chochliki i zawiązały na jej włosach tysiące supełków. Daniel najwyraźniej usłyszał moją myśl, bo zaczął chichotać. Alicja spojrzała na niego zdziwiona, ale z jej oczu nadal nie znikało światełko pożądania. A więc to co mi się śniło to była prawda? Że stracę Daniela przez Alicję? Nie zastanawiając się ani chwili podbiegłam do nich i odepchnęłam Alicję od mojego chłopaka. Spojrzałam w jego oczy. Były ciemne, nie widziałam w nich ani odrobiny smutku. Tylko świetliki radości. Objęłam jego twarz dłońmi i pochyliłam się nad nim aby go pocałować. Niestety w drzwiach akurat pojawiła się babcia, a wraz z nią Adam. Kiedy tylko go zobaczyła wszystko do mnie wróciło. Przypomniałam sobie, że widziałam wszystko co działo się w miejscu gdzie przetrzymywana jest Iga i mój ojciec. Nagle w mojej głowie rozbrzmiał głos: ,,Twoja córeczka poszła w ślady swojej ukochanej matki i całowała się z moim synem”. Adam to syn najpotężniejszego czarnego czarownika. On mnie pocałował! Powiedział o tym swojemu ojcu! Na pewno wiedział, że Eryk to mój ojciec. On wie gdzie on jest! Wszyscy patrzeli na Daniela. Była okazja. Nie zwlekając rzuciłam się na Adama. Upadliśmy razem na podłogę tak, że ja siedziałam na nim okrakiem. Nie tracąc czasu zaczęłam okładać go pięściami. Przez chwilę chłopak się bronił, ale kiedy celnym ruchem dotknęłam jego nosa odpuścił. Nagle na mojej talii zatrzasnęły się silne ramiona i w mgnieniu oka wisiałam w powietrzu. Spojrzałam na Adama, leżał nieprzytomny, zakrwawiony i spuchnięty.
- Puść mnie! – krzyknęłam i celnym kopnięciem trafiłam w splot słoneczny trzymającej mnie osoby. Niestety nie puściła mnie tylko zaczęła wyrzucać z siebie bardzo niecenzuralne słowa. – Puść mnie do jasne cholery!!! Adam to zdrajca! On wie gdzie jest mój ojciec!
Krzyczałam i kopałam na oślep. Czułam, że brakuje mi sił, ale walczyłam do końca. Kiedy moje nogi opadły bezsilne, a trzymający poluźnił uścisk wszyscy na mnie spojrzeli.
- On jest synem najpotężniejszego – szepnęłam ze łzami w oczach. – On wie gdzie mój tato… Brakuje mi go. Nie mogę bez niego żyć – łzy zaczęły spływać po moich policzkach. – Adam musi umrzeć. Inaczej my umrzemy.
I po tych słowach znowu film mi się urwał.

***

Kolejne trzy dni spędziłam w zamknięciu pod nadzorem babci i pan Magu. Adam zresztą też spędzał tak czas. Tylko, że go przesłuchiwali, a ja miałam się uspokoić. Lecz to nie było takie proste. Tęskniłam za moim tatą i świadomość, że ten dupek przez cały czas wiedział gdzie on jest mnie dobijała. Babcia, kiedy do mnie przychodziła mówiła mi, że to że pobiłam Adama było niedorzeczne i że wcale nie pomogło, ale ja byłam innego zdania. Cieszyłam się, że wyglądał jak pół dupy zza krzaka po spotkaniu ze mną. A kiedy przychodził do mnie Edmund to pytał się mnie, czy chciałam go zabić. Lecz ja sama tego nie wiem. Wiem tylko, że chciałam aby cierpiał tak jak ja cierpiałam, kiedy dowiedziałam się, że mój tata rzekomo nie żyje. I chyba mi się nie udało.
Czwartego dnia z rzędu u drzwi stanął Daniel. Nie spojrzałam w jego oczy, bo bałam się dowiedzieć się jak wszyscy będą na mnie patrzeć. Chłopak zauważył, że go ignoruję więc po prostu wyszedł. Resztę dnia spędziłam na płakaniu. Piąty dzień był dniem, który odmienił moje życie. A mianowicie nagle przede mną pojawiła się Iga. Prawdziwa Iga.
- Cześć Agnieszko – powiedziała, a mi opadła szczęka ze zdziwienia. – Jestem prawdziwa. Izabel mnie uratowała.

1 komentarz:

  1. Dziewczyno nie wiem co ty knujesz ale knuj dalej bo idzie ci to wcześniej. A i nigdy nie lubiłam Adamów. Adamy to zło. Np. Ten z "Szatana z 7 klasy".
    Zło

    OdpowiedzUsuń