Rozdział 12.
Życie nigdy nie jest proste. Co
chwilę pojawiają się nowe problemy, ale też nie brakuje chwil, które przynoszą
ogromne szczęście. I chociaż czasami myślimy, że życie nie ma sensu i że nic
już nie może nas uratować to wcale tak nie jest. Więc dzisiaj mam taki dzień,
kiedy nie mam pojęcia co jest dobre, a co złe. I kiedy mam już tą złudną
nadzieję, że problemy uczepiły się kogo innego one dają o sobie znać w bardzo
donośny sposób.
Następnego dnia rano obudziłam się o
siódmej. Na biurku leżała karteczka od Daniela, otworzyłam ją i ujrzałam krzywe
pismo: ,,Dzisiaj zaczynasz lekcje. Przyjdę po ciebie o ósmej. Bądź gotowa.
P.S. Ubierz mundurek i zwiąż włosy.
Kocham Cię Daniel."
Hm, okej. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i sięgnęłam
po mundurek. Jego krój był dziwny. Cały komplet miał niebiesko – białe barwy,
spódniczka w niebiesko – czarną kratkę sięgała do kolana, koszula była prosta,
biała i miała krótki rękawek i na to niebieski sweterek. Stanęłam przed lustrem
i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie odbijałam się tam na pewno ja. Była to
szczupła, niska dziewczyna o jadeitowych oczach, czekoladowych włosach i
pełnych, blado – różowych ustach. Niebieski
mundurek wisiał na tej dziewczynie. Tak na prawdę to kto tam był? Spojrzałam na zegarek, była
7:40. Cholera! W pośpiechu związałam włosy w niedbałego warkocza, nałożyłam
błyszczyk na usta i włożyłam przez głowę naszyjnik z głową wilka. Jak tylko
zakończyłam te zabiegi usłyszałam pukanie do drzwi. Przejrzałam się jeszcze w
lustrze i poprawiwszy włosy ruszyłam ku drzwiom. Przekręciłam klamkę i
odchyliłam drzwi. Spodziewałam się zobaczyć Daniela, ale ku mojemu zaskoczeniu
stała przede mną Zuzia. Jej rude włosy zwykle ułożone w artystycznym nieładzie
teraz były zaczesane w wysoki koński ogon (co nawiasem mówiąc i tak nie
pomogło, bo już kilka kosmyków się wymsknęło), a na jej twarzy widniał, ten sam
co zawsze, serdeczny uśmiech. Zuzia weszła do pokoju i zaczęła mówić.
- Ślicznie wyglądasz, ale nie po to tu przyszłam – zaczęła
nie fatygując się nawet na żadne ,,cześć” ani ,,hej”. – Wczoraj jak od ciebie
wyszłam pytałam się Gusa, czy to możliwe aby Izabel jeszcze żyła. I wiesz co
powiedział? – spytała, a ja pokręciłam głową na znak, że nie mam pojęcia. – Ano
to, że Izabel jest najstarszą z najstarszych i że może żyć. Oczywiście
powiedziałam mu, że przecież widziałam jak płonie, ale on powiedział, że
możliwym jest fakt, że to była zwykła iluzja – powiedziała i ujrzała mój zdziwiony
wzrok. – Zastanawiasz się jaka iluzja? No właśnie. Wytłumaczył mi, że chociaż
wszyscy widzieliśmy jak ona płonie to tak naprawdę wcale nie musiało być. Legenda
głosi, że niektóre czarownice, kiedy mają już dość tego wszystkiego pozorują
swoją śmierć. Jest to zabieg do, którego jest potrzebne wiele czarowników i to
tych najmocniejszych, więc możliwe jest to, że twoja babka też w tym
uczestniczyła. No bo przecież nie mogła o tym nie wiedzieć – westchnęła i się
uśmiechnęła. – Więc moim zdaniem powinnaś się jej spytać, czy wie coś na temat…
Niestety nie dokończyła, bo do pokoju
właśnie wszedł Daniel wraz z Dylanem. Obie gdy ich tylko przyuważyłyśmy
wyprostowałyśmy się tak jakbyśmy połknęły kij. Bracie spojrzeli po sobie i się
zaśmiali.
- Kto wie co i na jaki temat? – spytał Daniel, kiedy podszedł
do mnie i pocałował na powitanie w policzek.
- Nie nic – odparłam i się zaśmiałam. – Takie tam plotki… Nic
ważnego.
Daniel znowu spojrzał na Dylana, który także znalazł się już
przy Zuzi. Brat jednak patrzał głęboko w oczy rudowłosej, ale chyba wyczuł
spojrzenie bliźniaka (lub Daniel po prostu wysłał mu wiadomość w myślach).
- Skoro tak uważacie… - Odpowiedział Dylan i pocałował Zuzę.
Kiedy bliźniacy ogłosili, że czas iść
na lekcję obie zaczęłyśmy marudzić. Nie pasowało nam to, że akurat dzisiaj
musimy iść na lekcje. Lecz bracia nie dali się ubłagać i poprowadzili nas do
skrzydła szkolnego. Roiło się w nim od innych czarowników w mundurkach. Daniel
poprowadził nas do Sali 115 i powiedział, że tutaj mam wszystkie dzisiejsze
lekcje. Kiedy weszliśmy do klasy obejrzałam się na Zuzię lecz jej już nie było
przy Dylanie tam gdzie przed chwilą stała. Ona siedziała już przy dwóch
chłopakach i jednej dziewczynie. Ruszyliśmy w jej stronę. Najbardziej moją
uwagę przykuła dziewczyna. Miała kruczoczarne włosy z ognistymi końcówkami i
oczy, które lśniły złotem. Podeszła do mnie i się przywitała.
- Cześć jestem Ala – powiedziała i mnie przytuliła. – Jestem twoją
kuzynką. Iga to moja matka.
Ta nie ma jak to tortury xD
OdpowiedzUsuńCzytając tą książke rozummiem że można kochać i nienawidzić jednocześnie!
Ja mam tak z tb -_-
A rozdział świetny!!!!
O bożę ale genialne ale czemu skonczyłaś w takim momęcie ? Serio Rouse nie masz serca :< . Ale masz krowe XD ...
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, tylko skończyłaś go za wcześnie
OdpowiedzUsuńSkońccztłam go tak szybko, bo miałam gości. -.-
UsuńWitaj, zostałaś nominowana do LBA :) Wszystkie szczegóły tutaj: http://lastchancestory.blogspot.com/2015/01/lba.html
OdpowiedzUsuń