piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 12



Rozdział 12.



Życie nigdy nie jest proste. Co chwilę pojawiają się nowe problemy, ale też nie brakuje chwil, które przynoszą ogromne szczęście. I chociaż czasami myślimy, że życie nie ma sensu i że nic już nie może nas uratować to wcale tak nie jest. Więc dzisiaj mam taki dzień, kiedy nie mam pojęcia co jest dobre, a co złe. I kiedy mam już tą złudną nadzieję, że problemy uczepiły się kogo innego one dają o sobie znać w bardzo donośny sposób.

Następnego dnia rano obudziłam się o siódmej. Na biurku leżała karteczka od Daniela, otworzyłam ją i ujrzałam krzywe pismo: ,,Dzisiaj zaczynasz lekcje. Przyjdę po ciebie o ósmej. Bądź gotowa.

P.S. Ubierz mundurek i zwiąż włosy.

Kocham Cię Daniel."

Hm, okej. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i sięgnęłam po mundurek. Jego krój był dziwny. Cały komplet miał niebiesko – białe barwy, spódniczka w niebiesko – czarną kratkę sięgała do kolana, koszula była prosta, biała i miała krótki rękawek i na to niebieski sweterek. Stanęłam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie odbijałam się tam na pewno ja. Była to szczupła, niska dziewczyna o jadeitowych oczach, czekoladowych włosach i pełnych, blado – różowych ustach.  Niebieski mundurek wisiał na tej dziewczynie. Tak na prawdę  to kto tam był? Spojrzałam na zegarek, była 7:40. Cholera! W pośpiechu związałam włosy w niedbałego warkocza, nałożyłam błyszczyk na usta i włożyłam przez głowę naszyjnik z głową wilka. Jak tylko zakończyłam te zabiegi usłyszałam pukanie do drzwi. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i poprawiwszy włosy ruszyłam ku drzwiom. Przekręciłam klamkę i odchyliłam drzwi. Spodziewałam się zobaczyć Daniela, ale ku mojemu zaskoczeniu stała przede mną Zuzia. Jej rude włosy zwykle ułożone w artystycznym nieładzie teraz były zaczesane w wysoki koński ogon (co nawiasem mówiąc i tak nie pomogło, bo już kilka kosmyków się wymsknęło), a na jej twarzy widniał, ten sam co zawsze, serdeczny uśmiech. Zuzia weszła do pokoju i zaczęła mówić.

- Ślicznie wyglądasz, ale nie po to tu przyszłam – zaczęła nie fatygując się nawet na żadne ,,cześć” ani ,,hej”. – Wczoraj jak od ciebie wyszłam pytałam się Gusa, czy to możliwe aby Izabel jeszcze żyła. I wiesz co powiedział? – spytała, a ja pokręciłam głową na znak, że nie mam pojęcia. – Ano to, że Izabel jest najstarszą z najstarszych i że może żyć. Oczywiście powiedziałam mu, że przecież widziałam jak płonie, ale on powiedział, że możliwym jest fakt, że to była zwykła iluzja – powiedziała i ujrzała mój zdziwiony wzrok. – Zastanawiasz się jaka iluzja? No właśnie. Wytłumaczył mi, że chociaż wszyscy widzieliśmy jak ona płonie to tak naprawdę wcale nie musiało być. Legenda głosi, że niektóre czarownice, kiedy mają już dość tego wszystkiego pozorują swoją śmierć. Jest to zabieg do, którego jest potrzebne wiele czarowników i to tych najmocniejszych, więc możliwe jest to, że twoja babka też w tym uczestniczyła. No bo przecież nie mogła o tym nie wiedzieć – westchnęła i się uśmiechnęła. – Więc moim zdaniem powinnaś się jej spytać, czy wie coś na temat…

Niestety nie dokończyła, bo do pokoju właśnie wszedł Daniel wraz z Dylanem. Obie gdy ich tylko przyuważyłyśmy wyprostowałyśmy się tak jakbyśmy połknęły kij. Bracie spojrzeli po sobie i się zaśmiali.

- Kto wie co i na jaki temat? – spytał Daniel, kiedy podszedł do mnie i pocałował na powitanie w policzek.

- Nie nic – odparłam i się zaśmiałam. – Takie tam plotki… Nic ważnego.

Daniel znowu spojrzał na Dylana, który także znalazł się już przy Zuzi. Brat jednak patrzał głęboko w oczy rudowłosej, ale chyba wyczuł spojrzenie bliźniaka (lub Daniel po prostu wysłał mu wiadomość w myślach).

- Skoro tak uważacie… - Odpowiedział Dylan i pocałował Zuzę.

Kiedy bliźniacy ogłosili, że czas iść na lekcję obie zaczęłyśmy marudzić. Nie pasowało nam to, że akurat dzisiaj musimy iść na lekcje. Lecz bracia nie dali się ubłagać i poprowadzili nas do skrzydła szkolnego. Roiło się w nim od innych czarowników w mundurkach. Daniel poprowadził nas do Sali 115 i powiedział, że tutaj mam wszystkie dzisiejsze lekcje. Kiedy weszliśmy do klasy obejrzałam się na Zuzię lecz jej już nie było przy Dylanie tam gdzie przed chwilą stała. Ona siedziała już przy dwóch chłopakach i jednej dziewczynie. Ruszyliśmy w jej stronę. Najbardziej moją uwagę przykuła dziewczyna. Miała kruczoczarne włosy z ognistymi końcówkami i oczy, które lśniły złotem. Podeszła do mnie i się przywitała.

- Cześć jestem Ala – powiedziała i mnie przytuliła. – Jestem twoją kuzynką. Iga to moja matka.

5 komentarzy:

  1. Ta nie ma jak to tortury xD
    Czytając tą książke rozummiem że można kochać i nienawidzić jednocześnie!
    Ja mam tak z tb -_-
    A rozdział świetny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O bożę ale genialne ale czemu skonczyłaś w takim momęcie ? Serio Rouse nie masz serca :< . Ale masz krowe XD ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, tylko skończyłaś go za wcześnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skońccztłam go tak szybko, bo miałam gości. -.-

      Usuń
  4. Witaj, zostałaś nominowana do LBA :) Wszystkie szczegóły tutaj: http://lastchancestory.blogspot.com/2015/01/lba.html

    OdpowiedzUsuń