piątek, 21 listopada 2014

Rodział 3. część pierwsza.



Rozdział 3.   


Miałam dzisiaj definitywnie okropnego pecha. Najpierw ta niezwykle dziwna wizja, następnie poznanie Dylana (co nie było nawet takie złe) i na koniec stłuczka z jakimś kolejnym, który był uderzająco podobny do Dylana. Byłam ciekawa co jeszcze dzisiaj się zdarzy, najwyraźniej z nową szkołą pojawia się nowa era mojego życia. Chłopak, który wpadł na mnie był przystojny może nie, aż tak jak Dylan, ale jednak był. Patrzył na mnie, a dokładnie na mój biust. Czy w tej szkole każdy chłopak to dupek? Najwyraźniej tak, bo chłopak nie przestawał patrzeć na mój biust i nie puszczał mojego łokcia, który chwycił chcąc uchronić mnie przed upadkiem. Kiedy naprawdę miałam wielką ochotę mu przywalić, on spojrzał w moje oczy… moje kolana pod wpływem jego wzroku zrobiły się jak z waty. Jego oczy miały kolor czarnej dziury! Nie odróżniałam gdzie jest tęczówka, a gdzie źrenica. Nie mogłam oderwać od nich oczu. Zawsze myślałam, że moje mocno jadeitowe oczy są wyjątkowe, ale kiedy tylko ujrzałam jego oczy sama sobie zaprzeczyłam. Nieznajomy patrzył z taką intensywnością, że myślałam, że chce wejrzeć do mojej duszy. Już chciałam podnieść dłoń i pogładzić go po policzku lecz uniemożliwił mi to zadławiony śmiech Dylana. Chłopak mnie puścił delikatnie i odwrócił się do Dylana. Dopiero teraz, kiedy stanęli obok siebie zauważyłam, że ich twarze są takie same (no może Dylan trochę przystojniejszy), ale tylko to ich łączyło. Dylan miał ciemną czuprynę i jasne oczy, a nieznajomy jasne włosy i ciemne oczy. Dylan był bardziej umięśniony, ale to chłopak obok niego był wyższy. Nieznajomy miał zaciętą twarz i nie spojrzał na mnie ani razu, a z kolei Dylan uśmiechał się od ucha do ucha i spoglądał to na mnie, to na chłopaka obok.

- Widzę Aga, że potrafisz w sekundę opanować nawet mojego brata – powiedział Dylan i poklepał nieznajomego po plecach. – To jest Daniel – rzekł i spojrzał na mnie. – Jak pewnie się dopatrzyłaś jest moim bliźniakiem – powiedział równie lekko jakby mówił o pogodzie, po czym dodał szeptem tylko do mnie. – Oczywiście ja jestem ładniejszy. – Kiedy to powiedział Daniel najwyraźniej odzyskał rezon. Uśmiechnął się drwiąco i spojrzał na mnie pierwszy raz odkąd mnie puścił.

- Och, braciszku – rzekł Daniel i odgarnął niesforny kosmyk włosów z czoła. – Nie wmawiaj dziewczynie bzdur. Może i jesteś ładniejszy, ale na pewno nie mądrzejszy. – Powiedział i odwrócił się by przywitać moją babcie. Najwyraźniej przysłuchiwała się rozmowie od jakiegoś czasu, bo śmiała się cicho. Uśmiechnęłam się do niej, a ona podeszła do mnie i mnie przytuliła. Dylan i Daniel spojrzeli na nas z nikłymi uśmiechami. Kochałam moją babcię, ale czasami po prostu jej nie rozumiałam. Chciała, żebym była taka jak ona za młodu, ale nie rozumiała, że to już inne czasu i, że nie mam powodu by być w przyszłości najpotężniejszą czarownicą mojego rodu.

1 komentarz: