środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 35, cz.2




Żałowałem. Żałowałem, wszystkiego, co kiedykolwiek powiedziałem nie tak do Agi. Żałowałem chwil, których z nią nie spędziłem. Żałowałem czasu, kiedy byliśmy pokłóceni. Żałowałem tego, że tak rzadko jej mówiłem, że ją kocham. Nie zrozumcie mnie źle, często mówiłem jej, że ją kocham, ale gdybym wiedział, że Aga umrze to bym mówił jej to jeszcze częściej. A teraz nic. Nic nie mogę jej powiedzieć. Ona nie żyje. Umarła. Tak po prostu. A to wszystko wina Adama. To ten pierdolnięty choleryk ją zabił! A teraz ja znajdę go. I zabiję go siedem razy gorzej.
Maszyna nadal męczyła nas tym kurwerskim dźwiękiem. Wkurzało mnie to. Przecież do cholery wiemy, że ona nie żyje! Wiemy! Więc mogłaby sobie darować i przestać nam to oświadczać. Podbiegłem do niej i ją przewróciłem. Zacząłem w nią kopać. Wyrywać z niej kable. Chciałem, aby zniknęła. Gdyby nie ona Aga by żyła! Wiem, że to nieprawda, ale musiałem mieć coś, na czym bym się wyładował. Nagle, kto mnie od niej odciągnął. Odwróciłem się i ujrzałem Dylana, Olka i Szczepana, byli przerażeni tym, co wyprawiałem. Tak, też byłem tym przerażony, ale gdyby oni stracili kogoś, kogo kochali bezgranicznie, też znienawidziliby wszystko na tym świecie. Byłem jednym słowem załamany. Bardzo załamany. Straciłem pół swojego serca. Czy to była nieszczęśliwa miłość? Raczej nie. Dlatego że gdyby Adam nie wrzucił tej bomby do pokoju Agnieszki, ona by żyła. Byłaby przy mnie. Stała obok mnie. Nasz miłość była bardzo szczęśliwa. Mimo to, że się kłóciliśmy to bardzo się kochaliśmy. Wiecie, jak to jest. Gdy macie przy sobie osobę, którą kochacie ponad wszystko to myślicie tylko o jej dobrze, ale bywają takie chwile w waszym związku, w których tracicie pewność, co do waszej miłości i po prostu kłócicie się. I tak było u nas. A teraz cholernie tego żałowałem. Z rozmyślań wyrwała mnie babka Agi, która nic nie świadoma wkroczyła do pomieszczenia wraz z Izabel. Gdy zobaczyły nas roztrzęsionych, a na pewno był to ciekawy widok, przecież byliśmy tylko grupą niewinnych nastolatków, stanęły jak wryte. Izabel powoli przeniosła wzrok ze mnie na Agę i z powrotem na mnie. Jej oczy wyrażały smutek. Za to pani Kazimiera nawet na mnie nie spojrzała. Od razu pobiegła do jedynego łózka w tej sali i zaczęła płakać. Miałem tego cholernie dość! DOŚĆ! Zrzuciłem z siebie zakrwawioną koszulę i wybiegłem z pomieszczenia.
W drodze do mojego pokoju napisałem wiadomość do Ali.
JA: Przyjdź za 10 minut do mojego pokoju. Ubierz coś zwiewnego i łatwego do ściągnięcia.
ALA: Dlaczego? Co się stało?
JA: Nie gadaj nic. Przyjdź, albo ja przyjdę do ciebie.
I nic nie odpisała. Nie zrozumcie mnie źle. Kochałem Agę, kocham ją i będę kochać. Ale muszę zapomnieć. Rozumiecie? Nie chcę już dłużej myśleć o tym, że pewnie za trzy dni pochowam swoje całe życie. Po prostu mam dość. A kiedy mam dość czuje potrzebę aby użyć mojego narkotyku. A tym narkotykiem jest seks. Jestem wtedy niedelikatny, staję się największym tyranem na świecie. Dlatego zawsze, kiedy Aga nalegała ja nie chciałem się zgodzić. Ona była jedyną dziewczyną, którą tak bardzo pokochałem, że po prostu nie chciałem aby jej, możliwe, pierwszy raz wyglądał tak, jak wygląda seks ze mną. Uważałem ją za najbardziej delikatną dziewczynę na całym świecie, więc za nim nie chciałem dopuścić do tego aby poznała mnie z takiej strony. Kiedy dotarłem do pokoju Ale już tam była. Tak dla sprostowania, ja i Alicję byliśmy kiedyś razem. Kiedyś. Jeszcze przed poznaniem Agi. Kochaliśmy się i jej w zupełności nie przeszkadzał fakt, że jestem młodszy i brutalny podczas stosunku. Ona wręcz to lubiła. Dlatego właśnie jej teraz potrzebowałem. Muszę zapomnieć o tym, że pół mojego życia na zawsze będzie już zimne.
- Daniel – zaczęła cicho Ala, a ja rzuciłem gniewne spojrzenie w jej kierunku. – czy Aga nie będzie na ciebie za coś takiego zła? – spytała, a ja po prostu wepchnąłem ją do pokoju i rzuciłem na łóżko. Zabarykadowałem drzwi i zrzuciłem z siebie wszystkie ubrania z wyjątkiem bokserek. Zrobiłem dokładnie to samo z jej ciuchami, tylko że na niej nic nie zostawiłem. Przesunąłem ją na środek łóżka i uklęknąłem nad nią. – Daniel, serio pytam. Nie chcę mieć w na pieńku z Agą!
- Aga nie żyje! – szepnąłem jej do ucha i ją gwałtownie pocałowałem. – A teraz się zamknij. I po prostu rób to co do ciebie należy.
Dziewczyna pokiwała głową i zaczęła mnie gwałtownie całować po szyi. Nie pozwoliłem jej na robienie żadnych malinek. Nie. Osunąłem się trochę w dół i zacząłem całować jej piersi. Jedną z dłoni zsunąłem na dół i bez ostrzeżenia włożyłem dwa palce w jej najbardziej intymne miejsce. Jęknęła głośno. Zassałem jej pierś, a drugą ręką masowałem jej drugą. Dziewczyna zaczęła coraz głośniej jęczeć i szybciej oddychać. Wkurzyłem się, że odczuwa taką rozkosz. Oderwałem się od ruchów, jakie poczyniłem, wstałem i zdjąłem bokserski. Wróciłem na łóżko i gwałtownie rozchyliłem nogi dziewczyny, po czym bez żadnych ceregieli w nią wszedłem. Zrobiłem trzy gwałtowne pchnięcia i nadal będąc w niej obróciłem nas tak, że ja leżałem, a ona siedziała na mnie okrakiem. Pochyliła się i zaczęła mnie natarczywie całować. Położyłem dłonie na jej biodrach i przycisnąłem ją do mojego krocza, czym zmusiłem ją na gwałtowne unoszenie bioder w górę i opuszczanie w dół. Za każdym razem, kiedy nadchodził czas na opuszczenie, sam ją do siebie dociskałem. Ale nadal myślałem o Agnieszce.
- Do jasnej cholery, dziewczyno! – krzyknąłem i z powrotem przywróciłem nas do początkowej pozycji. – Nie możesz się bardziej postarać? Kiedyś lepiej ci to wychodziło!
Najwyraźniej moje słowa zraniły Alę, bo ze smutkiem na twarzy jeszcze bardziej rozchyliła nogi i przycisnęła się do mnie. Posuwałem ją tak gwałtownie, jak nigdy, ale nadal myślałem o tym, co teraz czuła by moja Agnieszka. Do kurwy nędzy! Nie myśląc co poczuje Ala wstałem, przyparłem ją do ściany i wtedy, jak szalony, zacząłem się w nią wpychać. Widziałem, że dziewczyna powstrzymuje jęki. Pokiwałem głową, a ona zajęczała tak długo i przeciągle, że przypomniała mi dźwięk, który oświadczył mi, że moje serce umiera. Wykonałem jeszcze dwa pchnięcia i w między czasie doszedłem. Dziewczyna już dawno osiągnęła stan błogości. Spojrzałem na jej rozanieloną twarz i się wkurwiłem. Jakim prawem ona coś takiego odczuwa?! Na jej miejscu powinna być moja Agnieszka! Nie myśląc zbyt długo zrzuciłem ją na łóżko, ubrałem się szybko i wyszedłem z pokoju. Nie myślałem o tym, czy podczas tego krótkiego seksu było mi dobrze. Nie myślałem o tym, Alicji było dobrze. Przez cały czas myślałem tylko o tym, czy Adze by się podobało. Czy czuła by się najlepiej. Czy byłaby gotowa to ze mną powtórzyć. Tak, byłem nieodwracalnie, niezaprzeczalnie i nieprzyzwoicie zakochany w tej martwej dziewczynie.

1 komentarz: